poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 11

**30 minut później**
Pomyślałam, że pójdę sprawdzić czy u Hazzy wszystko w porządku. Tak ja pomyślałam tak zrobiłam. Weszłam do pokoju i zastałam go stojącego i grającego na telefonie.
-Harry mam tylko jedno pytanie?-
-Tak...-powiedział nie odrywając wzroku od telefonu.
-Dlaczego nie usiądziesz?-
-Bo przez Zayna nie mogę usiąść! Jak ja będę spał?!-
-Na brzuchu-dziwnie na mnie spojrzał-no wiesz brzuch na materacu, a dupa do góry.-
-Zrozumiałem za pierwszym razem... coś jeszcze chcesz, bo jak nie to papa.-
-Też cię lubię...ja tu się martwię, a ty z pokoju mnie wyrzucasz...Mam focha.-
-Spoko...a teraz możesz wyjść?-wytknęłam mu język i wyszłam.
-Lena, proszę pomóż mi.-zobaczyłam Natt stojącą dokładnie przede mną.
-Ok...czemu nie...-powiedziałam i poszłam do jej pokoju.
-Ok, którą sukienkę wybrać?-pokazała mi dwie sukienki. Czarną i biało-różową? No chyba wiecie o jaki kolor mi chodzi...chwilę się zastanawiałam i powiedziałam.
-Zdecydowanie tą jaśniejszą...a jeżeli mogę wiedzieć to gdzie się wybierasz?-
-Idę na kolację z takim jednym kolegą.-
-Randka?-
-Tak...-
-A Louis wie?-
-Nie...przecież on by się nie zgodził, żebym gdzieś wyszła wieczorem.-
-No tak cały on-
-A pomożesz mi z makijażem?-
-Jasne.-powiedziałam, a ona podała mi kosmetyczkę. Chyba chodziło jej o to, żebym to ja miała jej zrobić ten makijaż. Po 20 minutach miała piękny makijaż, założoną sukienkę, szpilki, i torebkę. Pominęłam już różne dodatki.


**Oczami Natalie**
Dzięki Lenie wyglądałam ślicznie.
-Dziękuje kochana, to ja idę-ona uśmiechnęła się do mnie. Zeszłam ze schodów i już miałam otwierać drzwi, gdy usłyszałam głos za sobą.
-Gdzie się wybierasz?-odwróciłam się i kto tam stał? Mój kochany kuzynek.
-Yyy...na...na spotkanie z przyjaciółkami.-skłamałam.
-I tak się odstawiłaś?-
-Chce ładnie wyglądać! Nie mogę?! Ukarzesz mnie za to?! Mogę już wyjść, nie chcę się spóźnić.-ostatnie zdanie powiedziałam jakoś łagodniej.
-Idź, ale wróć przed dziesiątą i dla jasności wieczorem.-
-Aż taka głupia jak ty to nie jestem. I nie mów mi o której godzinie mam wrócić! wychodzę.-powiedziałam i wyszłam trzaskając drzwiami. Szłam jakieś 15 minut. Weszłam do restauracji i szukałam mojego ,,kolegę''. Mój wzrok przystanął na tym właściwym i uśmiechniętym chłopaku.

Bez zastanowienia ruszyłam w jego stronę. Usiadłam na krześle.
-Hej.-powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Cześć. Długo czekałeś?-
-Nie.-
Okazało się, że jest bardzo zabawny. Mam nadzieję, że nam się uda.

**Godzinę później**
-Odprowadzę cię.-
-Okay.-udawałam powagę, lecz w głębi duszy cieszyłam się jak małe dziecko. Szliśmy ciągle się śmiejąc. Wydaje mi się, że za szybko doszliśmy do mojego domu.
-A jutro się spotkamy?-widziałam promyk nadziei w jego oczach.
-Oczywiście.-pocałowałam go w policzek i poszłam do drzwi. Pokiwałam mu i weszłam do domu. Oczywiście stał tam Louis.
-Czego?-zapytałam się, gdy nie chciał mnie wpuścić na górę.
-Fajną masz koleżankę.-
-Odpuść.-powiedziałam i jakoś przepchnęłam się przez jego rękę. Udałam się do mojego pokoju. Weszłam i rzuciłam torebkę gdzieś w kąt. Rzuciłam się na łóżko i usłyszałam dźwięk sms-a. Leniwie zwlekłam się z łóżka i zaczęłam szukać mojej torebki, która leży gdzieś na podłodze. Nie mogłam jej znaleźć. Usłyszałam kolejny sms i wtedy dotarło do mnie, że ona leży koło mnie. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam dwie nieodebrane wiadomości od Matta-tak miał na imię ten mój kolega-.

 Od: Matt
Jutro o 17?

 Od: Matt
Ignorujesz mnie?

 Do: Matt
Nie, nie ignoruje cie :-) i tak jutro o 17. Do zobaczenia.

 **Następny dzień**
Obudziłam się dość wcześnie, ponieważ ktoś cały czas dobijał się do drzwi. Kto normalny przychodzi i wali Ci w drzwi o dziesiątej rano?! Oj...myślałam, że jest dziewiąta. Wstałam z łóżka, zeszłam na dół. Rozejrzałam się. Nikogo nie było. A może nikt nie puka, a to tylko moje przewidzenia. Jednak nie, ktoś znowu zapukał. Jak najszybciej ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam je. Nie wierze tam stała...Emma. A no tak wy nie jesteście w temacie. Emma to moja najlepsza przyjaciół od przedszkola. Zawsze trzymałyśmy się razem. Jak się pokłóciłyśmy, to po godzinie znów byłyśmy przyjaciółkami.
-Hej Emma! Co ty tu robisz?-
-Przyjechałam do ciebie...i chciałam się wciągnąć na zakupy.-
-Okay tylko daj mi 30 minut-
-15.-
-20 minut.-bez jej odpowiedzi ruszyłam do pokoju.

**Oczami Marty**
Wstałam z łóżka. Nie spałam od dłuższego czasu i znudziło mi się leżenie w łóżku. Zeszłam na dół i zobaczyłam jakąś dziewczynę. Kto tu ją wpuścił?
-Hej kim jesteś?-zapytałam podejrzliwie.
-Jestem Emma, przyjaciółka Natt.-
-Aha, ja jestem Marta.-powiedziałam i czym prędzej poszłam do kuchni. Po kilku minutach usłyszałam jakieś chichoty i trzask drzwi. Wyszły. Jej będę miała trochę spokoju. Dlaczego? Bo wszyscy śpią, a ja mam już serdecznie dosyć krzyków chłopaków. Chwilę myślała i o tym i też co zrobić sobie na śniadanie. Zrobiłam płatki z mlekiem i usiadłam z nimi do stołu. Choć raz mogę zjeść w świętym spokoju. Z Góry usłyszałam trzask drzwi, a po chwili w do kuchni wszedł...

********

Hejka! Dziś dodaje we wtorek! Dlaczego? Trochę mi się nudzi w domu. Ale i tak ferie to najlepsze co może być. Dobra dobra nie zanudzam was. Następny rozdział pojawi się w poniedziałek lub środę. To wszystko.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz