Do kuchni wszedł Nialler. Spojrzałam na niego. Miał zamknięte oczy. Zaczął błądzić rękoma po lodówce. Chyba szukał uchwytu żeby ją otworzyć. Otworzył ją. Chwycił parówkę przytulając ją do siebie i gdzieś poszedł. No ale lodówki to nie łaska zamknąć!!! Ale jednak najgorsze jest to, że on pocałował tą parówkę. Otwróciłam się w stronę wyjścia i tam zobaczyłam Lenę.
-Dlaczego Niall śpi przytulony do parówki?-uśłyszałam zdziwienie w jej głosie.
-Lena musze ci coś powiedzieć.-położyłam rękę na jej ramieniu.
-No?-
-Bo on także się z nią całował.-obie wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
**Godzina później**
Rozmawiałam z Leną, gdy do kuchni wszedł znowu Niall. Tym razem nie spał...
-Hej Marta.-powiedział zaspanym głosem.
-Hej.-
-Cześć skarbie.-powiedział i chciał pocałować Lenę w policzek ale ona odsunęła się. Dokładnie tak ja planowałyśmy.
-Hej skarbie?! Najpierw mnie zdradzasz, a potem mówisz do mnie skarbie?!-Niall chyba nie kumał o co chodzi, bo ma bardzo dziwny wyraz twarzy.
-Ale jaka zdrada?! Z kim?!-nareszcie się odezwał. Spojrzałam na przyjaciółkę. Chciała utrzymać powagę, ale jej nie wychodziło.
-No to idź zobaczyć do pokoju kto tam leży!-
-Ale tam leżała tylko jakaś parówka.-nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać pod nosem.
-Z która ty spałeś i się całowałeś.-Niall otworzył lekko usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie mógł.
-Naprawdę?-zapytał.
-Tak.-tym razem powiedziałam ja.
-Ale nie martw się Lena. Wyrzuciłem ją przez okno, potem ona trafiła w jakiegoś starszego pana, potem wylądowała na trawniku, a na koniec zjadł ją pies.-Lena uniosła jedną brew.
-Rzuciłeś parówką z okna?-zapytałam.
-No tak.-
-Czy ona trafiła na nasz ogród?-
-No tak.-
-Samba ją zjadła!-krzyknęłam.
**Kilka miesięcy później**
-Marta! Ja chyba rodze!-krzyknęła Lena.
-Chyba czy na pewno?-
-Na pewno!-krzyknęła a ja pomogłam jej dojść do auta, a ja usiadłam na miejscu kierowcy.
-Ty nie masz prawa jazdy.-
-Chcesz rodzić w domu czy w szpitalu?-zapytałam.
-Jedź!-to chyba był rozkaz. Ruszyłam w stronę szpitala. Po 15 minutach dojechałyśmy.
**2 godziny później**
-Odbierz ten zasrany telefon!-krzyknęłam, gdy po raz kolejny nie mogłam dodzwonić się do Nialla. Pomyślałam, że Harry może wiedzieć dlaczego nie odbiera. Wybrałam jego numer i po kilku sygnałach odebrał.
-Halo?-
-Hej, Harry! Wiesz gdzie jest Niall?-
-Nie...a czemu pytasz?-
-Bo jego dziewczyna rodzi, a ja nie moge się do niego dodzwonić!-
-Spokojne...czekaj już tam jade.-
-Po co?-
-Miłe...-
-Wiem.-
Rozłaczył się. Co za świnia.
**Oczami Leny**
-Kiedy zobacze moje dziecko?-po raz kolejny zapytałam pielęgniarkę.
-Pytała pani o to pięć minut temu.-
-Odpowie mi pani.-
-Za chwilę go pani zobaczy.-
Tak ja mówiła pielęgniarka, po kilku minutach przyniesiono mi mojego synka. Był taki słodki. Przyszedł lekarz i zaczął mówić.
-Mam do pani dwie sparwy.-
-Tak?-
-Serce pani synka nie pracuje poprawnie, ale będzie żył. I jeszcze dwie osoby czekają w poczekalni i pytają się czy mogą wejść.-
-Prosze ich wpuścić.-powiedziałam, a po moim policzku spłynęły łzy. Byłam ciekawa kto jeszcze oprócz Marty przyjechał. Lekarz wyszedł z sali, a po chwili zauważyłam Martę i idącego za nią Harrego.
-Hej.-powiedziałam przez łzy.
-Co się stało?-zapytała Marta.
-Serce małego nie pracuje tak jak powinno.-ledwo to wydusiłam z siebie.
-Tak mi przykro. Ale z innej beczki. Jaki on słodki. To po mamusi.-powiedział Harry, a ja się zarumieniłam.
-A no właśnie! Ma na imię Oliver.-powiedziałam.
-A kiedy wychodzisz?-zapytała moja kochana przyjaciółka.
-Ja jutro, on nie za bardzo.-znowu poleciało mi kilka łez.
-Widzisz co zrobiłaś?-powiedział Harry i mnie przytulił. Poprosiłam ich żeby wyszli, bo jestem zmęczona, a Olivera oddałam pielęgniarce, która go gdzieś zabrała.
-Kochany ten pani chłopak.-powiedziała kobieta obok.
-To mój przyjaciel. Mój chłopak...sama nie wiem nawet gdzie jest.-
-Przepraszam.-
-Nic się nie stało.-mruknęłam i obróciłam się na drugą stronę. Wziełam telefon do ręki i wybrała numer mojego chłopaka. Nie odbierał. Znowu. Coś czuję, że on zmusza się do roli ojca. Niby się cieszy, że jestem w ciąży, a po kilku miesiącach ma mnie w dupie. On mnie i Olivera chyba nie kocha. I co ja głupia myślałam, że będziemy szczęśliwą rodzinką? Jego miłość do mnie prysła, jeżeli ona w ogóle istniała.
**Dwa dni później**
Wstałam z łóżka. Spojrzałam na zegarek. Godzina 9:30. Ubrałam się i zeszłam na dół. Chwyciłam do ręki jedną kanapkę i wyszłam z domu. Chłopcy i Marta coś tam do mnie mówili, ale ja ich nie słuchałam tylko wyszłam. Poszłam s stronę szpitala. Gdy tylko tam weszłam. Jedna łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją otarłam i podeszłam do recepcji? Nie wiem jak to nazwać. Kobieta za ladą kazała udać mi się na pierwsze piętro. Podeszłam do widny i czekałam aż te drzwi mi się otworzą. Jakoś nie miałam siły iść schodami. Drzwi windy się otworzyły. Gdy tylko kilka osób wysiadło ja wsiadłam i wcisnęłam guzik. Nie minęło kilka sekund, a już byłam na pierwszym piętrze. Wysiadłam z windy i ruszyłam w stronę drzwi, które prowadziły do sali gdzie leżał mały. Weszłam tam. Ukucnęłam przy jego inkubatorze. Delikatnie głaskałam jego główkę. Dlaczego to mnie spotkało? Usłyszałam otwieranie i zamykanie drzwi. Odwróciłam się. Ta sama blond czupryna.
-Hej Lena.-powiedział.
-Możemy porozmawiać?-
-Jasne.-powiedział, a ja wyszłam z sali.
-Po co tu przylazłeś?-zapytałam.
-Odwiedzić mojego synka i moją dziewczynę.-
-Teraz Ci się przypomniało, że masz syna i dziewczynę?!-zapytałam.
-Ale o co Ci chodzi?-
-Weź mnie nie rozśmieszaj! Dzwoniłam do ciebie chyba ze sto razy, ale po co odebrać?! Po co dowiedzieć się, że twój syn może umrzeć?! Po co?!-cały czas krzyczałam.
-Ale jak to?-
-Tak to!!! Ma chore serce.-powiedziałam już bardziej spokojnie. Chciał mnie przytulić, ale odepchnęłam go od siebie.
-Lena...-powiedział.
-Przez kilka miesięcy miałeś mnie w dupie!! Teraz ja mam ciebie!! Mam cię dosyć!! Żałuję, że Cię poznałam!! Wiesz?! To koniec!! Zapomnij o nas!!-czułam się okropnie. A te łzy w jego oczach dołowały mnie jeszcze bardziej.
-Lena.-powiedział kucając przy mnie.
-Wynoś się!! Daj mi spokój!!-krzyknęłam, a on powili zaczął kierować się w stronę windy.
**Oczami Nialla**
Brawo Haron, spieprzyłeś swój związek już po raz drugi. Spojrzałem ostatni raz w jej stronę. Płakała i to przezemnie. Pojechałem do domu. Weszłem. W salonie siedziała Marta z Harrym.
-O cześć Niall. Byłeś u Olivera?-zapytała Marta.
-U kogo?-zapytałem zdziowiony.
-Kurwa Niall! U twojego syna! Ty nawet nie wiesz jak się twoje dziecko nazywa?! Dzwoniliśmy do ciebie po trzysta razy! Ona rodziła, a zamiast ciebie to ja i Harry trzymaliśmy ją za rękę! Nawet nie wiesz jak to boli kiedy rodzisz! Jak se przepchniesz nadmuchaną piłkę plażową przez dupe to wtedy będziesz wiedział jak to boli!-wydzierała się na mnie Marta, a Harry musiał ją uspokojać, aby mnie nie zabiła. Do salonu zszedł Louis, a Marta zaczęła płakać ze złości. Louis ją przytulił. Mam tego dość. Każdy się na mnie wydziera. Chwyciłem kurtkę i wyszedłem.
**Oczami Marty**
**Wieczór**
Siedziałam w moim ulubionym miejscu, czyli salonie i oglądałam jakiś serial. Do domu przyszła Lena. Miała całe czerwone oczy od płaczu. Podbiegłem do niej i ją przytuliłam.
-Przez takich dupków jak on, nie należy płakać. Zrozumie co zrobił. Jeżeli kocha to wróci.-uśmiechnęłam się do niej. Ona odwzajemniła uśmiech, a po kilku sekundach pokierowała się w stronę schodów. Weszła na górę do pokoju, który dzieliła z Niallem, a ja za nią.
-Pomożesz mi?-powiedziała chwytając do ręki kilka ciuchów.
-Ale co ty robisz?-zapytałam.
-Ide do drugiego pokoju.-
-Już myślałam, że mnie z nimi zostawisz...-
-To co pomożesz?-zapytała podając mi kilka rzeczy.
-Pytanie...oczywiście, że ci pomogę.-
**Godzine później**
-Skończone.-
-No nie do końca.-powiedziałam wskazując na wielką stertę rzeczy na łóżku.
-Trzeba to tylko pochować do szafy.-
-Tylko.-
-Jeżeli będziesz mi podawać ciuchy, a ja je chować do szafy to skończymy w 15 minut.-powiedziała Lena i podeszła do szafy.
Miała racje. 15 minut później wszystko było na swoim miejscu.
-Dziękuje kochana.-powiedziała i mnie przytuliła.
-Nie ma za co.-uśmiechnęłam się do niej i wyszłam z pokoju. Spojrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie. Za 20 minut będzie pół noc. Usłyszałam trzask drzwi i Nialla, który ledwo co chodził. Serio Niall myślisz, że upicie się w czymś Ci pomoże? Nie zwracając na niego uwagi poszłam do pokoju. Przebrałam się i poszłam spać.
********************
Przepraszam was, że tak późno dodaję i za to, że ten rozdział jest strasznie krótki ale tak wyszło. Mam nadzieję, że Rozdział 13 będzie dłuższy, ale wszystko zależy tylko od mojej weny.